Warszawa, wieczór – chce się pić, zjadłoby się coś
słodkiego i posiedziało w jakimś miłym i przytulnym miejscu. Nic prostszego!
Jeżeli tylko odpowiada Ci okolica Warszawskiej starówki to wystarczy zajrzeć do
…To lubię!
Janusz: Aż mi głupio, że przechodząc tyle razy koło tego miejsca, nie zwróciłem na nie uwagi. Choć może to trochę wina lokalizacji.
Justyna: Lokalizacja nie jest zła – zaraz za Barbakanem, idąc od rynku. Ale prawda jest taka, że mało rzuca się w oczy. Bardziej zauważalny jest kościół, niż ta kawiarenka.
Janusz:
Właśnie o to mi chodzi. Ponieważ kawiarnia zlokalizowana jest w wieży
kościelnej, bardzo łatwo ją przeoczyć. Można to wliczyć jako minus, ale nic
bardziej mylnego- jest to wielki plus. Takiego klimatu ze świecą szukać!
Justyna:
Szkoda, że obsługa nie jest tak fajna jak samo miejsce – niby są mili i w
ogóle, ale jeżeli usiądziesz i będziesz czekać aż do Ciebie przyjdą to stracisz
na to min. 15-20 minut. Dla mnie to trochę za długo.
Janusz:
To prawda. Jest to chyba główny minus tego miejsca. Pracując w gastronomi
powinno się chociaż udawać odrobinę
zainteresowania klientem. Mimo bardzo smacznych dań, trudno wybaczyć obsłudze
olewczy stosunek.
Justyna:
Przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia, ze pomimo miłej obsługi nie zostawiam
napiwku.
Janusz:
Właśnie, cena. Ceny niestety nie należą do niskich. Z drugiej strony jakość no
i miejsce powodują, że mi nie było żal zapłacić tylu pieniędzy. A pół litrowy
kufel mrożonej herbaty był czyś (przynajmniej dla mnie) mało spotykanym.
Justyna:
Moim zdaniem ceny w większości przypadków są adekwatne do jakości, niestety nie
zawsze. Mi podoba się to, że menu trochę zmienia się za każdym razem jak tam
przychodzisz – różne ciasta „niespodzianki” dostępne tylko w weekendy.
Janusz:
Oj tak ciasta mają bardzo dobre, brownies które jadłem było bardzo smaczne, a
twój tort.... (zamyślił się). Ciasta miały o tyle wielki plus, że nie były zbyt
słodkie, wiec dało się je zjeść.
Justyna: Ciastko, herbatka i kocyk. Szczerze mówiąc wolałam siedzieć w ogródku, niż w środku – dla mnie trochę za ciasno (na dłuższą metę).
Janusz: A mi się ta ciasnota podobała. Kawiarnia składa się z dwóch pięter i mimo, że góry za bardzo nie zwiedzałem to na dole podobało mi się strasznie siedzisko na parapecie, gdzie za stół robiła skrzynia. Do tego meble- widać, że stare, jednak w podobnym stylu. Przez co nie robi wielkiego misz maszu, jak w innych miejscach, w których byliśmy.
Justyna: Ja tam bardzo chętnie wrócę, w któryś weekend – żeby spróbować kolejnego, innego ciasta.